10.09.2009

Drogi B.,

nie mogłeś mnie tam wczoraj widzieć - byłam wówczas na wysokiej połoninie, na Gocławiu, przekonałam się, że trzy przystanki od mojego magicznego domu jest koniec świata, na którym mieszka właściciel mojego mieszkania. I na początku chciałam go nienawidzić i bluzgać, bo było potwornie daleko...

i idę, i idę, pachnie botwinką, patrzę w lewo - pole dojrzałych buraków, przede mną światło - maryjka biało-błękitna z aureoliną zaplątaną z lampek jak gniazdem jaskółki, w końcu dom. Dzwonię. Podchodzi do furtki: to jest taki piesek, ale on pani nic nie zrobi. I ten labrador przy moich kolanach, myślę sobie - nie mogę się złościć. Dochodzimy do ganku, Ja przepraszam panią, że nie zapraszam do środka, ale ja mieszkam sam i mam taki okropny bałagan... I ten labrador, i ta ciemność, i on przelicza pieniądze, biorę odkurzacz, Tu rączkę urwałem, taki mam, widzi pani, talent... do czego się zabiorę, to psuję. Idziemy do bramy z powrotem, naprawdę przepraszam, że nie zapraszam do środka. I już idę dalej, trzaska furtka: a jak się w ogóle mieszka? bardzo przyjemnie, bardzo sympatycznie, mówię.

I mi ta ciemność staje w gardle i w oczach. Odkurzacz jest ciężki, ale nie aż tak.

Wracam do mieszkania, Dorota maluje w korytarzu Kuszenie Adama, opowiadam o tym, mój szanowny współlokator jednym okiem na mnie, drugim w notatki z filozofii zerkając, bo jutro egzamin ma z historii, bardzo poważny, po krótkiej pauzie przekłada podręcznik na drugi koniec biurka, mówi: Haha, tylko on, haha, i pies, haha, tylko on i pies, brzmi jak tytuł przygodowego filmu.

4 komentarze:

Leon pisze...

:)

le. pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
le. pisze...

tak, a niedługo ja się wyniosę na ten koniec świata i będę pachnieć moimi anemicznymi buraczkami od stóp do głów i po końcówki włosów, i te trzy przystanki będę przyjeżdżać do Ciebie jak z zupełnie-innej-strony i zakochiwać się w kępie co krok to bardziej. i potem wracać z opowieściami, że trzy przystanki to całe szczęście tak blisko, a jednak tak straszliwie daleko.

Piotr S. pisze...

Niezłe. Melancholijne bardzo. I to zakończenie...