6.12.2007

Nnienie i ich (nie)istnienie

Nnienie żyją w ludzkich włosach- zwłaszcza zaś w miękkich lokach koloru dojrzałego zboża i długich grzywkach czarnych jak atrament. Żywią się tym, co przynosi im wiatr, dlatego w sezonach bezwietrznych stają się mniej aktywne i zapadają w zimowy sen. Sen Nnienia potrafi trwać przeszło pół roku w krajach obdarzonych szczególnie stałymi masami powietrza, w krajach nadmorskich zaś i w wysokogórskich wioskach- najdłużej dwa dni. Jeśli Nnień nadmorski (wysokogórski) nie otrzymuje odpowiedniej dawki pożywienia, odśpiewuje swoją ostatnią pieśń i odchodzi na wieczny spoczynek. Pierwszy wiatr po śmierci Nnienia zabiera go ze sobą w jego ostatnią i pierwszą jednocześnie, najpiękniejszą podróż w jego życiu, która de facto jest podróżą po życiu w powszechnym rozumieniu.

Na co dzień zdrowy Nnień zajmuje się kumulacją szczęścia i śpiewem w ponadprogowych częstotliwościach, słyszalnym tylko dla ludzi o szczególnie wyostrzonym zmyśle słuchu i waleni, z którymi Nnienie prawdopodobnie są w jakiś sposób spokrewnione. Nauka dotychczas nie znalazła na to dowodów. Nnień żyje z człowiekiem w symbiozie i jest mu niezmiernie potrzebny do utrzymania homeostazy dźwiękowej, szczególnego aspektu równowagi psychicznej u ludzi. Zagadnieniem tym do tej pory zajmowała się bardzo wąska grupa specjalistów, poświęcających całą swoją karierę naukową na zbadanie różnych aspektów życia Nnieni oraz ich znaczenia dla ludzkości.

W ostatnich czasach liczba znawców tematu zaczęła gwałtownie wzrastać z powodu epidemii choroby wywołanej niedostatkiem Nnieni w otoczeniu człowieka. Choroba ta nosi nazwę Gdziecinnienie i objawia się ciężkimi frustracjami niedostrzegalnymi za dnia, bardzo aktywnymi zaś w nocy. Człowiek chory na Gdziecinnienie zwija się w kłębek w pośrodku snu i mruczy stale powtarzającą się sekwencję sylab pozbawionych sensu, kiwając się na boki: gdziecinnienie, g-dzie-ci-nnienie, gdz, gdz, nnienie, dziecinnienie.

Pomimo wysiłków coraz większej grupy specjalistów tej dziedziny dotychczas nie znaleziono antidotum.

Brak komentarzy: