27.12.2008
Epoka Jaśminu
jaśminiło mi się, choć snem nazywać niebywałe
milknące ciepło twoich drgnień na skórze
(znajduję je strużyną blasku
zaklęte w kozi róg poduszki)
że miałam pełne dłonie ciebie,
w mieszkaniu złotej klatki pustym
i jaśminiło mi się jeszcze,
że tamto miasto które dało
ustom twym pewność a mi sprzeciw
kuglarzy sztuczką oddychało
pochlipywało ogni deszczem
i biel firanki której nawet
nie wystarczyłoby na welon
i flirt kuglarskich kart bez talii
fioletem tnący ranków przelot
i jeszcze jaśminiło chyba
że do mnie nic nie powiedziałeś
tylko to ciało spochmurniałe
walizki pocałunki szyba
a pod tramwaju cienkim nożem
kuglarze ognie i papuga
ze złotej klatki co nad łożem
opaść wahała się jak szaruga
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
1 komentarz:
Prześlij komentarz