30.08.2009

zakochiwanie się jest wysoce niepraktyczne

czasem przechodzi po plecach taki wieczór, że zdanie kreśli się pięć razy. i od wielkiej litery do kropki wyrastają kostropate garby po których idą, skacząc Znaczenia.

W Krainie Pod Kreską snuję się bezproduktywnie, zlizuję z drzew ibidem, zrywam najświeższe listki ad vocem i udaję sama przed sobą, że nic z tego nie wynika.

ale przechodzi po plecach taki wieczór, gdy staje się nad wyszorowanym do białości emaliowanym garnkiem i wrzuca się, po trochu, po odrobinie, odważa, warzy i rozważa.

i martwi mnie, że nagła zmiana - że mogę to w końcu zrobić! przez dobrych kilka miesięcy wiłamsiękręciłamsięzapierałamnienienie, bo muszę jeszcze raz dotknąć, muszę jeszcze raz spojrzeć, jeszcze raz spróbować.

ale przechodzi po plecach taki wieczór, gdy jest mi wszystko jedno, gdy się ten zmysłowy świat wyjaławia, gdy ręce wkładam do kieszeni, usta zbieram w ciup i nawet! zamykam powieki.

schowałam głęboko aparat. nie udało się zrobić portretu. a taka byłam zakochana.

1 komentarz:

Wróbel pisze...

Nie wiem czemu, ale gdy to czytam, gra mi w uszach 'Fur Elise' Beethovena... i ogarnia mnie taka bezradność(?) czy jak to nazwać. Smutne.