28.09.2009

marianna znów

budzi mnie skręcona w powróz jęku na kafelkach regularnym jak tykanie zegara rozpadem na żołądek przełyk i struny głosowe (a pisząc to, myślę, czy to jest dobra kolejność – i nie korzystam tu z wiedzy a priori, siedząc pod kołdrą wydaję z siebie cichutki dźwięk a potem przełykam cichutki dźwięk a potem przełykam i zastanawiam się, co jest niżej) aplikuje mi go za pomocą podkręcającej się samoistnie kroplówki, mącąc i tak dość czarną toń snu nagle

wbija mi czekan gdzieś w okolicy zrostu siedmiu żeber z lewej i siedmiu z prawej strony (a pisząc to, myślę, ilu dokładnie – i nie korzystam tu z wiedzy a priori, wsuwam rękę pod kołdrę i liczę, ile ich się zrosło w tym miejscu, w którym ona wbija mi czekan) i opierając się całym ciężarem ciała (nie miej jej tego za złe – tak właśnie człowiek się opiera, gdy wisi nad przepaścią) próbuje się wydostać na grań ściągając mnie nisko nisko niżej. nie odcina się liny ale

popełniła błąd założywszy, że ja jeszcze mam ciało – odmarzają mi dłonie stopy robią się czarne do łokci do bioder jestem kadłubkiem ale to by jej wystarczyło więc czernieje mi także centrum krocze brzuch i serce aż po samą szyję (gdzie są struny głosowe i to miejsce, które tak lubi całować, podczas powrotów z Końca) a wszystko to tylko po to, by jak najdłużej ochronić mózg, jak najdłużej pozwolić mu pracować, całe ciało składa się w ofierze, by mógł do końca być szarym galaretowatym żałosnym trzęsącym się impulsem elektrycznym, w przeciwnym razie grozi ci utrata wyników pracy

jak dobrze jak to dobrze się składa myślę nienawidzę boję się boję to są akurat verba - dzięki temu są rozciągłe w czasie i choć nie pamiętasz początku mają swój koniec kiedyś na pewno mają swój koniec ale dziś możesz mi zaufać

nie usłyszysz nawet ryku koguta za przepierzeniem świtu jeśli zatkasz sobie kołdrą uszy, a jeśli zatkasz usta

Brak komentarzy: