30.12.2009

mailer deamon

jestem wyziębiony od wiatru
od tygodnia od miesiąca gwiazd od słońca
niedoboru spijam wyciąg
z suszonych koszyczków czułostek
wklepuję maskę w skórę twarzy
roztarte korzonki porannych co u ciebie

inhalacje z niewywołanych wspomnień
ślepych przerwanych błon bez pozytywu
w głuszy ciemni chłodni co jest
to
co
to
będzie

masaż odgrzewanymi zapewnieniami
i na kasztany kasztany lalala
twarde nasiona wielkiego drzewa
kładę chorą głowę pod przelew
bez pokrycia transfer w próżne

nacieram na skronie
łojem skundlonych zaprzęgów złowieści
z poduszki na której podaję failure notice
przesyłam podanie intencyjny
list:

czy zdołasz czy zdołasz zanim zliżę
rosół własnej skóry
wrócić po klucz
roześmiać się Teraz to
już no fucking way nie zdążę
odejść zaczekam

przynajmniej do świtu
weź się posuń troszkę
ale mnie zimno telepie

śpisz?

Brak komentarzy: