17.04.2010

apokalipsa - wykład i ćwiczenia, 48 godz.

zamknięto teatry, muzea, sklepy i ulice. zamknięto BUW. zamknięto moją wydziałową czytelnię. jakby tego było mało, w mieszkaniu pod wezwaniem Najświętszej Syrenki skończył się prąd podczas mojego prania i pisania, klusek gniecenia i skubania kur.

Pan z pogotowia energetycznego nie może dojechać do naszego bloku dwojga imion, który z czterech świata stron odcięty jest komunikacyjnie.

Płynę więc po(d) prąd przez morze ludzkich głów; ordynarnie, trawniczkiem, gdy tylko nadarza się sposobność przejścia suchą stopą. po godzinie jestem na miejscu.

W oknach okalających biurko, na którym ważą się losy mojej przyszłości naukawej, rozgrywa się komiks o odwiecznym konflikcie pokoleń. Po stronie pokolenia buntującego się (stroje tęczowe) - dwóch nieproporcjonalnie długich konsumentów piwa. Po stronie pokolenia, przeciwko któremu bunt się wszczyna (stroje niebieskie) - dwóch nieproporcjonalnie szerokich operatorów gumowych pałek, kajdanek i bloczków z mandatami. Gdy w jednym oknie nikną rozweselone twarze zawodników z pierwszej ekipy, w oknie drugim pojawiają się twarze ich przeciwników. Równie radosne.

Komiks ten pozwolił mi pogodzić się z utratą ostatniego z domowych środków zapobiegania Zamknięciu i Odcięciu WSZYSTKIEGO. W świecie, w którym wszystko wolno, prohibicja może być doświadczeniem pokoleniowym.

Brak komentarzy: