4.10.2007

nasze życie przestaje być codziennym zdumieniem

niepewnie stąpaj
i szkieł bój się w trawie
bo miesiąc rozsypał
swoje wspomnienia

niepewnie stąpaj
bo zamiast po jawie
stąpasz po jego
rozbitych marzeniach

bo chwila niepewna
bo noc taka rzewna
bo chłodne już dłonie
bo nic nie ma po niej
bo świat się kołysze
i krzycząc, nie słyszę
aż gardło się zdziera

umieraj

Brak komentarzy: