13.12.2007

Krzysztof W. i pędzący pociąg

W przedziałach było już tłoczno, a gromada pasażerów warszawskich ociężale, ocierając się o siebie nawzajem, o brudne, zimne szyby i ich aluminiowe, zardzewiałe oprawy, dopełniała pociąg po brzegi. Jakiś mężczyzna z ogromnym brzuchem próbował przepuścić młodą studentkę z opasłą torbą podróżną i na dłuższą chwilę zaklinowali się pomiędzy mokrymi, zimnymi szybami. Dziewczyna zaczęła śmiać się głośno. Spowodowało to małe poruszenie pomiędzy nimi i dało jej tyle wolnej przestrzeni, by wyswobodzić z niezręcznej sytuacji. Mężczyzna zaśmiał się rubasznie, mruknął coś do swojego kolegi w przedziale, ale nie ruszył się z miejsca. Rozejrzał się za to łakomie najpierw w lewo, potem w prawo. Z prawej strony akurat nadciągał zbity z tropu Krzysztof W. Spojrzał na grubasa swoim mętnym wzrokiem tak, że tamten cofnął się do przedziału i szybko zasunął za sobą drzwi, przycinając brązową zasłonkę z nadrukiem PKP.

Krzysztof nie szukał wolnego przedziału. Stanął w tym samym miejscu, w którym przed chwilą stał grubas i przeciągnął ręką po szybie. Było jeszcze ciemno, ale miasto rozpalone mdłym światłem latarni i szyb wystawowych dawało złudę wiecznej żywotności, której Krzysztof na chwilę uległ. Próbująca się przedostać z jego lewej strony na prawą starsza kobieta z tobołkiem energicznie popchnęła go na szybę, mokrą szybę, która wykorzystując okazję przykleiła się do jego twarzy, do jego brodatego policzka, polizała go. Gwałt obrzydliwego zimna wyrwał Krzysztofa z zachwytu ułudą i zmusił go do zajęcia miejsca w którymś z półpełnych przedziałów, uparcie niepółpustych.

Przepraszam, czy tu wolne? Oj, niewolne. Tu nie wolno palić. Tu wolno. Wolno, panie, co się tak pcha? Pchaj się pan, co pan się będziesz! a będziesz pan palił...? bo tu nie wolno! Raz jechałem z takim jednym, co palił. Dziecko małe jechało, gdzie go tam, nic go tam nie obchodzi. Pali i pali. I ćmi tak sobie, skurwiel. Tak to jest, że teraz to nikomu nic nie zależy na niczym.

Krzysztofa kołysał monotonny rytm kół i mlaskanie sąsiada w szczęśliwie znalezionym półpustym, półciepłym przedziale. Zasnął szybciej, niż przypuszczał i spałby tak zapewne do końca świata, gdyby nie zdarzyła się kontrola biletów, w trakcie której konduktor oznajmił mu z uśmiechem:

- Przespał pan swoją stację.

Brak komentarzy: