4.03.2009

szklanka



kawiarnia
zawsze lubiłem to słowo
mówi chłopiec

a wiesz
przerywa mu niecierpliwie
że ostatnio nastawiłam radio
usłyszałam jeremiego
i w końcu zrozumiałam
że tu chodzi o twój głos
zawsze chodziło

przy sąsiednim stoliku
nakrytym firanką
mucha
chodzi po krawędzi mojej szklanki

w oddali szczękają sztućce
Pan Bóg poleruje srebra
wełnianą szmatką

a powiedz
czy jak tu do mnie szedłeś
czułeś
że zbiera się na deszcz?
pyta bosa dziewczyna na pierwszym planie
oblizuje łyżeczkę
odkłada

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Lubię kawiarniane scenerie, także w twórczości :)

Anonimowy pisze...

"Pan Bóg poleruje srebra
wełnianą szmatką" i "Pan Bóg rozgniata sobie miąższ lata na podniebieniu" - to mi się podoba :) Tak niby tego nie ma w wierszach, a jednak jest, niby trochę od rzeczy, ale przecież jest i na pewno po coś jest. I w ogóle ciekawe zestawienie z tym miąższem na podniebieniu. Ma to ma to styl :)